W końcu doszło do spotkania. Długo planowane i często przekładane. 23.01.10 godzina 13.30 melduję się na miejscu po 2,5 godzinnej jeździe (ok 140km). Przywitanie, kilka słów o plenerze i w drogę aby nie marnować czasu i światła. Jakieś 30 minut jesteśmy już w Puszczy i już mamy pierwszego łosia, który zagapił się na żubry stojące w lesie i zjechał busem do rowu. Pomóc - pomożemy ;)
Chwilę później podchodzimy dwa żubry... Adrenalina, ręce się trzęsą a statyw w aucie...
Chwilę później podchodzimy dwa żubry... Adrenalina, ręce się trzęsą a statyw w aucie...
Wyszło co widać-prawie nic....
Ruszyliśmy w drogę powrotną z nadzieją że uda się je spotkać na drodze ... i tak się stało. Jednak za daleko i światełko pozostawiało wiele do życzenia.
Ruszyliśmy w drogę powrotną z nadzieją że uda się je spotkać na drodze ... i tak się stało. Jednak za daleko i światełko pozostawiało wiele do życzenia.
Tyle widzieliśmy żubra tego dnia. Zbyt wcześnie by wracać do domu, postanowiliśmy zapuścić się trochę w Puszczę.
Niemalże na każdym dukcie towarzyszyły nam jelenie, było jednak zbyt ciemno aby coś z tego wydobyć. Tego samego dnia udało się nam jeszcze podejść do stada żubrów po śladach. O zdjęciach nie było mowy - każdy z nas nacieszył oko ;)